Rok temu ja i mój mąż założyliśmy ogród. Nasz pierwszy, sekretny ogród.
Na niewielkim skrawku ziemi, o którą nikt się nie troszczył, gęsto zarośniętej chwastami, tuż obok naszego domu. Pracowaliśmy ciężko, by krok po kroku oczyścić teren z chwastów - paproci, inwazyjnych drzew, traw. Potem kopaliśmy, w gliniastej, ciężkiej ziemi, kawałek po kawałku, robiąc miejsce dla nowych roślin. Najpierw posadziliśmy dynie, które szybko wspięły się na zbudowane przez nas stosy gałęzi i chrustu. Potem kurkumę, jedną z łatwiejszych w uprawie, drogocenną przyprawę o leczniczych właściwościach. Dla zabawy daliśmy szansę kilku jednorocznym - rzodkiewkom, marchewkom, burakom liściowym, jarmużowi, gryce. Gryka sprawiła wielką radość pszczołom, które, gdy tylko zakwitła, codziennie krążyły wokół białych kwiatów. Wreszcie przyszła kolej na taro - być może najważniejsze hawajskie warzywo. Gdzie tylko się dało posadziliśmy strączkowe - groszek, fasolę i soczewicę, oraz kilka rodzajów tropikalnych bylin. Tu i ówdzie wetknęliśmy papaje. Spróbowaliśmy sorgo i okrę. Szczególnie ptaki cieszyły się z sorgo, podkradając nieco, kiedy nadeszła pora zbioru. Wreszcie zrobiliśmy dość miejsca dla kilku bananów. Te rosły najszybciej ze wszystkich. Znalazło się też miejsce dla ziół - ośmiu rodzajów bazylii, trawy cytrynowej, papryczek czili... I mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Ogród wciąż się rozrasta.
|
Kwiecień 2014, przed rozpoczęciem prac |
|
Ogród obecnie. Ściana bananowców, taro, papaja... |
|
Kwiecień 2014 |
|
Lato 2015. Od lewej: sorgo, taro, jarmuż, bazylia, sałata, papaja. |
Początki jednak nie były łatwe.
Pamiętam, kiedy pierwszy raz próbowałam wbić łopatę w ziemię. To było tuż po tym, jak przyjechałam na Hawaje. Uderzyła jak o skałę, chociaż wokół nie było żadnych kamieni. Pamiętam, kiedy pierwszy raz wzięłam do ręki "o'o bar", długi, metalowy drążek do kopania, który ledwie byłam w stanie unieść. Albo kiedy po raz pierwszy pieliłam wainaku - być może najgorszy chwast na świecie, trawę, która sieje postrach wśród ludzi - pociągnęłam za łodygi, próbując wyrwać je z ziemi, te jednak złamały się, zostawiając korzenie jakieś 20 cm pod ziemią. Jedynym sposobem eradykacji wainaku okazało się być przekopanie całego terenu i pozbycie się każdego kawałeczka kłącza, a to oznaczało wiele godzin (dni!) pracy. Wtedy zrozumiałam, że będzie trudno...
Nie zniechęciło mnie to jednak do ogrodnictwa. Miesiące fizycznej pracy, nie tylko w ogrodzie, uczyniły mnie silniejszą i (zapewne) zdrowszą. Udało mi się zrzucić parę kilogramów, wyrobić kilka mięśni, zwiększyć swoją wytrzymałość. Być może też udało mi się odnaleźć spokój, którego nie dało mi życie jako uczeń, czy student, życie w mieście.
Rosła też moja miłość i szacunek do "aina" - po hawajsku "ziemia", bo wreszcie zrozumiałam, jak bardzo zależni od niej jesteśmy, jak ważna powinna być dla każdego z nas. To z niej bierze się w końcu nasze jedzenie.
Z wieloma roślinami, które przyszło mi uprawiać w ogródku nie miałam nigdy wcześniej styczności. W tropikalnym klimacie dosyć łatwo jest hodować rośliny z klimatu umiarkowanego, jednak nie wszystkie. Pomidory nie dały rady ciągłym deszczom, groszek zielony wolałby mieć dłuższe dni... Ale tak czy inaczej udało nam się zebrać całkiem zróżnicowany plon.
|
burak liściowy |
|
gorzki melon |
|
sorgo |
|
nasz pierwszy kwitnący banan |
|
dynia "kabocha" |
|
rzadko spotykane solanum aethiopicum |
|
fasola "różowa zebra" |
|
okra |
Nigdy nie przypuszczałam, że tyle radości może dawać praca z ziemią. Sadzenie roślin, obserwowanie jak rosną i dokonywanie zbioru. Nie wspominając o samej konsumpcji tego, co się wyhodowało! Natura potrafi być bardzo hojna, jeśli tylko dasz jej szansę, poświęcisz odrobinę uwagi i zastanowisz się jak właściwie działa. Mój ogród nie przypomina uporządkowanych, wypielęgnowanych ogródków domowych, gdzie każde źdźbło trawy czy chwast jest pod kontrolą, a raczej dzikie zarośla z masą jadalnych roślin. Wbrew pozorom nasz ogród jest niezwykle produktywny, a co najważniejsze, troszczy się praktycznie sam o siebie.
|
od lewej: trawa cytrynowa, taro, bazylia, okra |
|
kurkuma i różne zieleniny |
|
dynie i fasola rosnące z bananami |
W ciągu roku ogród przechodził wiele transformacji. Roślin przybywało i ubywało. Mieliśmy swoje porażki - kilka roślin nie dało rady tropikalnemu klimatowi, inne rosły tak bardzo, że przejęły znaczące obszary ogrodu, przez co musiały zostać ujarzmione. Na początku kosztowała nas sporo wysiłku walka z chwastami. Ale tylko wysiłku! Sam ogród nie kosztował nas praktycznie ani centa a w zamian za nasz wysiłek fizyczny otrzymaliśmy bezcenne jedzenie, wyhodowane w zdrowy, naturalny sposób. A ile radości i satysfakcji!
|
liść dyni |
|
Kardynał na łodydze sorgo. Częsty gość w ogrodzie. |
Kocham mój ogródek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz