niedziela, 13 września 2015

Aloha z Hawajów

Typowy hawajski wschód słońca

"Aloha". Każdy chyba, nawet ten, kto nigdy nie był na Hawajach, zna to słynne pozdrowienie. Uniwersalne słowo wypowiadane na powitanie, jak i na pożegnanie. Słowo-symbol mające wiele pozytywnych znaczeń - "miłość", "uczucie", "pokój". Odkąd dwa lata temu zamieszkałam na Hawajach te rzeczy stały się jakby bardziej obecne w moim życiu. I nie wiem czy zawdzięczam to magii tego nasyconego niezwykle pozytywną energią słowa, czy miejscu, jakim są Hawaje, czy może ludziom, którzy tu mieszkają. Zapewne wszystko to składa na się to, że moje życie na Hawajach jest całkiem szczęśliwe.

Bardzo powszechne tutaj jest powiedzenie "share aloha", co ja rozumiem jako "dzielenie się tym, co się ma dobrego". Zakładam tego bloga po to, żeby podzielić się tym, co dały mi Hawaje, z tymi, którzy być tu nie mogą. W ciągu dwóch lat zgromadziłam ogromną ilość zdjęć, doświadczeń i wiedzy. Być może ten blog pomoże mi utrwalić chociaż mały procent tego wszystkiego.

Jeśli chodzi o mnie to mam 23 lata i moje imię widać gdzieś po prawej stronie ekranu. W 2013 roku przybyłam na Big Island (nazywaną również Hawai'i) - największą wyspę Hawajów. W wyniku pewnych nieprzewidzianych wydarzeń moja nieplanowana podróż przemieniła się w przeprowadzkę na stałe. Życie zaczęło się jakby od początku, a ja stanęłam przed zupełnie nowymi wyzwaniami, w nowym środowisku, pośród nowych ludzi. Odkąd trafiłam na wyspę, przeżyłam najrozmaitsze przygody. Pracowałam na farmach z tropikalnymi owocami, otwierałam maczetą kokosy dla turystów, tworzyłam swój pierwszy ogród, jak również spotykałam mnóstwo dziwnych i niesamowitych osób. Nie zapominając o zwiedzaniu najróżniejszych zakątków wyspy, często tych niedostępnych turystom. Życie na Big Island otworzyło mi oczy na świat i ludzi, dało mi cele i marzenia. Wymagało jednak również ode mnie wielu wyrzeczeń i silnej woli, by zaakceptować zmiany. Na szczęście najgorsze mam już za sobą i wreszcie czuję się tu prawie jak w domu.

Teraz przyszedł czas pójść o krok dalej i ujawnić prawdę o tym jak faktycznie może wyglądać życie w tropikach. Bo Hawaje to nie tylko rajskie plaże i ananasy!
Mam wielkie nadzieje, że mimo mojego braku doświadczenia w prowadzeniu blogów, uda mi się utrzymać ten przy życiu i może nawet zainteresować kogoś swoją historią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz